Pretekstem do kradzieży roweru z silnikiem okazał się brak prawa jazdy, które złodziej stracił w następstwie kierowania po pijanemu. W efekcie mężczyzna sprowokował sytuację, w której mógł ukraść jednoślad. Nie cieszył się nim długo, ponieważ poinformowani o zajściu policjanci zatrzymali go i zabezpieczyli, by mógł wrócić do swego właściciela.
Na podstawie relacji pokrzywdzonego policjanci ustalili, że rowerem z silnikiem spalinowym pojechał do prac. Następnie zostawił go bez zabezpieczenia na zewnątrz. Gdy chciał wrócić jednośladem do domu okazało się, że został skradziony.
Policjanci rozpoczęli poszukiwania sprawcy i skradzionego roweru. W trakcie podjętych czynności ustalili, że w rejonie, gdzie doszło do kradzieży widziany był mężczyzna, którego znali z uwagi na wcześniejsze konflikty z prawem. Sprawdzając ten trop pojechali do jednej z miejscowości na terenie gminy Sława, gdzie niegdyś zamieszkiwał.
Bardzo szybko okazało się, że przyjęte przez nich założenie było w pełni uzasadnione. Dojeżdżając na miejsce policjanci zauważyli poszukiwanego przez nich mężczyznę… jadącego skradzionym rowerem. Policjanci zabezpieczyli odzyskany rower, a 26-larek doprowadzony został do komendy w Wolsztynie.
Podczas przesłuchania przyznał się do kradzieży. Jak się tłumaczy? Mówił, że stracił prawo jazdy i poza tradycyjnym rowerem napędzanym siłą mięśni nie miał czym się poruszać. Wyjaśnił, że w chwili, gdy zauważył młodego mężczyznę jadącego rowerem postanowił, że go ukradnie. Śledził go, a następnie wykorzystał, że rower nie został przez niego w żaden sposób zabezpieczony. Bezpośrednio po kradzieży ukrył jednoślad w pobliskich zaroślach. Następnego dnia wrócił w to samo miejsce i odjechał nim do miejscowości, w której został zatrzymany przez policjantów. Skradziony pojazd wyceniony został przez pokrzywdzonego na 1700 złotych.
Mężczyzna, który usłyszał zarzut kradzieży poniesie odpowiedzialność za czyn, którego się dopuścił. Grozi mu grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności od 3 miesięcy do 5 lat.