Policja ze Środy Wielkopolskiej bezwzględnie zakazał dalszej jazdy kierowcy gimbusa dowożącego dzieci do szkoły. Stan pojazdu był szokujący. Właściciel pojazdu nic sobie z tego jednak nie zrobił, ale miał pecha. Kilka godzin później został skontrolowany, tym samym zepsutym autobusem. Jechał drogą krajową nr 11.
Policjant z drogówki w Środzie Wlkp., 29 września, rano w Krzykosach zatrzymał do kontroli szkolny autobus. Funkcjonariusz podczas kontroli miał sporo uwag do stanu technicznego autokaru. Pojazd, którym były wiezione dzieci do szkoły, był w opłakanym stanie. Stwierdził łyse opony i zepsute oświetlenie. Do tego doszły wycieki płynów eksploatacyjnych i brak zapasowego koła. Nie było wymaganych gaśnic oraz stwierdził nieprawidłowości w zabezpieczeniach miejsc dla pasażerów. Taki gimbus nie powinien w ogóle wyjechać na drogi, a tym bardziej wieźć dzieci . Policjant kategorycznie zabronił przewozu osób tym pojazdem i całkowicie zakazał kierowcy dalszej jady.
Policjant zatrzymał dowód rejestracyjny autobusu i po niezbędnych naprawach polecił udać się na przegląd techniczny. Wykonał dokumentację, żeby skierować sprawę do sądu.
Na tym jednak historia z fatalnym autobusem się nie kończy. Kilka godzin później, na trasie katowickiej inny policjant drogówki ponownie zatrzymał ten sam pojazd do kontroli. Okazało się, że za kierownicą autokaru siedział… właściciel. Pomimo fatalnego stanu technicznego autobusu zdecydował się na jazdę. Na szczęście tym razem nie było w nim dzieci.
Naczelnik średzkiej drogówki kom. Marcin Puzicki przestrzega, że realizowany transport szkolny pozostanie nadal w szczególnym zainteresowaniu policjantów. Tu nie ma mowy o jakimkolwiek pobłażaniu dla właścicieli i kierowców szkolnych autobusów. Bezpieczeństwo małych pasażerów jadących do szkoły jest priorytetem. Każdy rodzić musi mieć pewność, że dziecku wsiadającemu do gimbusa nic nie grozi i bezpiecznie dojedzie na lekcje czy do domu.