Policjanci zatrzymali mężczyzny, który odpowie za spalenia samochodu w centrum Gorzowa. Powiedział, że zapamiętał samochód, bo jego kierowca nie ustąpił mu pierwszeństwa. Podczas zatrzymania policjanci znaleźli przy nim łatwopalną ciecz i zapalniczki. Mężczyzna decyzją sądu został aresztowany tymczasowo na trzy miesiące.
Policjanci o pożarze samochodu przy ulicy Chrobrego zostali poinformowani, 28 kwietnia, w nocy. Od razu wiedzieli, że mają do czynienia z podpaleniem. – Sprawca przed podłożeniem ognia naniósł na auto napisy – mówi kom. Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik policji w Gorzowie.
Z zabezpieczonego monitoringu wynikało, że do podpalenia samochodu została użyta łatwopalna cieczy. Sprawą zajęli się funkcjonariusze I komisariatu policji. – Na miejscu wykonano szereg czynności procesowych, które miały doprowadzić do zatrzymania podejrzanego – mówi kom. Jaroszewicz. Właściciel nie wiedział, kto mógł spalić jego samochód wart ponad 50 tysięcy złotych.
Udało się to ustalić kryminalnym. Ustalili i wpadli na top podpalacza. W sobotę, 11 maja, 37-latek został zatrzymany zaskoczony w Gorzowie. Miał przy sobie między innymi łatwopalną ciecz i zapalniczki.
Mężczyzna został przewieziony do gorzowskiej komendy. Usłyszał zarzut zniszczenia mienia, za co grozi mu kara do pięciu lat więzienia. Powiedział, że spalił samochód przez wcześniejsze zajście. Kierujący volkswagenem miał nie mu ustąpić. Podpalenie było zemstą za to.
W sprawie 37-latka prokurator złożył wniosek o tymczasowy areszt, do którego sąd się przychylił. Mężczyzna najbliższe trzy miesiące spędzi za kratami, potem stanie prze sądem.