Zatrzymany przez gorzowskich policjantów mężczyzna podpalił auta, a ich gaszenie na żywo relacjonował w mediach społecznościowych. W ustalenie podpalacza duży wkład miał operator miejskiego monitoringu, który wytypował mężczyznę w zupełnie innym miejscu miasta. Dyżurni gorzowskiej komendy znaleźli w sieci relację na żywo z akcji gaśniczej. Patrol szybko odnalazł piromana.
W sobotnią noc, 25 września, po godzinie 22.00 policjanci zostali poinformowani o płonącym śmietniku przy ulicy Kazimierza Wielkiego. To było podpalenie. – Obsługa monitoringu miejskiego przejrzała zapisy z kamer. Dzięki temu udało się ustalić rysopis mężczyzny, który może mieć związek ze zdarzeniem – mówi podkom. Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik gorzowskiej policji. Informacje trafiły do patroli będących w mieście.
Po kilkunastu minutach służby otrzymały kolejne wezwanie. Strażacy i policjanci jechali na miejsce pożaru auta, do którego doszło na parkingu salonu samochodowego przy al. 11 Listopada. Płonęła nowa dacia.
Służby podejrzewały, że nie może być to przypadek, a celowe działanie. – W czasie akcji służb dyżurni sprawdzili, że ktoś prowadzi w social mediach relację na żywo z tego zdarzenia i może być to poszukiwana przez nich osoba – mówi podkom. Jaroszewicz.
Patrol odnalazł i zatrzymał 23-latka. Mężczyzna był pijany. Wydmuchał niemal 1,5 promila alkoholu. Noc spędził w policyjnej celi.
23-latek podpalił spalił dacię. Uszkodzony został też stojący obok renault. Straty wyceniono na 170 tys. zł. Mężczyzna usłyszał zarzut zniszczenia mienia, za co grozi mu kara do 5 lat więzienia. Policjanci zebrali także niezbędny materiał dowodowy w sprawie kilku podpaleń śmietników na terenie miasta, do których doszło tej samej nocy i oczekują na wycenę strat przez właścicieli. Funkcjonariusze sprawdzają także związek tego mężczyzny z innym, podobnymi zdarzeniami.