Ostatnie tygodnie Kacperek spędził w szpitalu. Ogromny strach i zmęczenie nie odpuszczały, ale my również się nie poddawaliśmy! W końcu otrzymaliśmy wiadomość – stan Kacperka stopniowo się poprawia. To ogromna nadzieja, ale również straszne nerwy! Gdy tylko lekarze podejmą decyzję o wypisie z oddziału intensywnej opieki, musimy działać natychmiastowo, by zlecić transport do Rzymu oraz opłacić zaliczkę na leczenie.
link do zbiórki – liczymy kochani na Wasze dobre SERCE 🙂 Pamiętajmy dobro Wraca 🙂 KLIKNIJ TUTAJ
Opis zbiórki
Kacperek już biegał, zaczynał mówić, wszystkiego chciał dotknąć, sprawdzić, był coraz bardziej samodzielny… Dzisiaj oddycha ze wspomaganiem – przez rurkę w maleńkiej szyjce, karmiony jest dojelitowo, przez PEGa. Najważniejszą informacją dla nas jest ta, że jest leczenie na ten rodzaj nowotworu. Tego się trzymamy i ufamy, że ten koszmar w końcu się skończy.
Synek zaczął tracić równowagę, wymiotować. Poszliśmy do neurologa. Pierwsze badania wykryły zapalenie stawu biodrowego, więc z zaleceniami wróciliśmy do domu. To było błędne rozpoznanie. Kacperek z dnia na dzień dosłownie gasł w oczach. Kolejna wizyta u ortopedy wszystko zmieniła. Wykonano tomografię komputerową, a nagłe pogorszenie jego stanu przyczyniło się do natychmiastowego przeniesienia na blok operacyjny. Kilka godzin po założeniu zastawki odprowadzającej płyn rdzeniowo-mózgowy wydarzył się kolejny dramat. Serduszko Kacperka zatrzymało się na około 30 minut. Po reanimacji ponownie zabrano synka na blok operacyjny, gdzie wymieniono zastawkę. Byliśmy kłębkiem nerwów, strachu i szoku. Nie wiedzieliśmy, czy to wszystko jest prawdziwe. Zewsząd dochodziły różne informacje, różne nazwy i wyjaśnienia, ale dla mnie najważniejsze było jedno – gdzie jest nasz synek, czy jest bezpieczny i kiedy będziemy mogli go zobaczyć…
To nie był koniec. Niezbędna był operacja usunięcia guza, który rozrastał się i był zagrożeniem dla podstawowych funkcji życiowych. Operacja trwała wiele godzin, była bardzo skomplikowana. Ryzyko było ogromne, więc została usunięta tylko jego część. Następne dwa tygodnie to OIOM, a następnie chemioterapia na onkologii.
Operacje oraz nacisk guza spowodowały bardzo poważne powikłania – niedowład lewej strony ciała, brak odruchu przełykania oraz odkrztuszania, zez, paraliż twarzy – Kacperek wymaga stałej rehabilitacji i specjalnej pielęgnacji z uwagi na rurkę tracheo oraz PEGa. Po prawie dwóch miesiącach nerwowego wyczekiwania na wyniki badania histopatologicznego nadszedł kolejny cios – guz to jeden z najgorszych nowotworów dziecięcych – medulloblastoma, IV stopień złośliwości.
Najskuteczniejszym leczeniem jest radioterapia, lecz Kacperek jest za malutki, by ją otrzymać. Szukamy pomocy u lekarzy za granicą, jednakże wiąże się to z ogromnymi nakładami finansowymi, na które zwyczajnie nas nie stać. Rozeznanie wśród zagranicznych klinik i skuteczności leczenia kieruje nas do Włoch. Gdyby nie zaporowa kwota – prawie półtora miliona złotych – pojechalibyśmy choćby zaraz! Ogromne pieniądze przy dramatycznie małej ilości czasu, to niewyobrażalny strach i stres. Błagamy, pomóżcie nam ratować synka!
Będziemy o niego walczyć, a każdy, kto zechce nas w tym wspomóc będzie dla nas nieocenionym wsparciem. Czynienie dobra jest warte wszelkich starań, a tym dobrem jest przede wszystkim zdrowie i życie naszego synka.
Rodzice i najbliżsi Kacperka