Aż 5 promili alkoholu wydmuchał woźnica, który doprowadził do kolizji z kierującym Oplem. Do zdarzenia doszło na drodze wojewódzkiej w Nieliszu. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Skończyło się jedynie na uszkodzeniu samochodu. Za kierowanie zaprzęgiem konnym 37-letni mieszkaniec gminy Nielisz odpowie przed sądem.
W sobotę, 10 listopada, dyżurny zamojskiej komendy otrzymał nietypowe zgłoszenie. Wynikało z niego, że do jednego ze skrzyżowań w Nieliszu zbliża się furmanka zaprzęgnięta w dwa konie. Nie byłoby w tym zgłoszeniu nic dziwnego, gdyby nie dodatkowa informacja. Woźnica spał.
Chwilę później dyżurny otrzymał kolejne zgłoszenie w tej sprawie, które dotyczyło już kolizji z udziałem furmanki.
Policjanci dojechali na miejsce. Potwierdzili również, że zanim do niego doszło zaprzęgnięte do furmanki konie szły drogą wojewódzką wraz z woźnicą, który zasnął w trakcie jazdy. Zwierzęta zdane wyłącznie na siebie w pewnym momencie skręciły w lewo zahaczając wozem o osobowego opla, który wyjeżdżał z pobliskiego parkingu.
Funkcjonariusze szybko ustalili natomiast przyczynę senności 37-letniego woźnicy z gminy Nielisz. Był kompletnie pijany. Po przebadaniu na zawartość alkoholu wyszło na jaw, że miał aż 5 promili.
Sprawa nieodpowiedzialnego 37-latka znajdzie swój finał w sądzie. Mężczyzna odpowie za kierowanie zaprzęgiem po pijanemu, spowodowanie kolizji i poruszanie się pojazdem po drodze publicznej bez wymaganego oświetlenia.