Nieprzytomna z upicia kobieta leżała na skraju ulicy między samochodami, a na siedziało kilkumiesięczne, płaczące dziecko. Było ubrane w kombinezon, bez czapki. Po kilku minutach na miejscu pojawiła się nietrzeźwa matka malucha z pijanym ojcem, twierdząc, że jego siostra miała wyjść na chwilę na spacer z ich synkiem i zniknęła. Ciocia wydmuchała trzy promile alkoholu.
We wtorek, 4 stycznia, kilka minut po godzinie 23.00 warszawscy policjanci zostali wysłani na ul. Jałtańską na Wilanowie, gdzie mieli na nich oczekiwać zgłaszający, którzy znaleźli śpiącą pijaną kobietę z małym dzieckiem.
Kiedy mundurowi dojechali na miejsce, kobieta już się podniosła z ulicy, ale z ledwością utrzymywała równowagę. Czuć było od niej silną woń alkoholu. Obok niej stało trzech mężczyzn, w tym 39-latek, który powiadomił oficera dyżurnego.
Mężczyzna świadczył, że wysiadł z taksówki przy ulicy Jałtańskiej i usłyszał płacz niemowlaka. Kiedy zlokalizował dziecko, okazało się, że leży ono na brzuchu nieprzytomnej kobiety. Maluch ubrany był w zimowy kombinezon, nie miła czapki. Wózek stał około 10 m od kobiety leżącej na skraju ulicy, tuż przy chodniku, pomiędzy dwoma samochodami osobowymi.
Dziecko głośno płakało, a z kobietą nie było żadnego kontaktu. Zgłaszający podniósł dziecko, wziął je na ręce i sprawdził, czy kobieta oddycha. Jej oddech świadczył o wszystkim, chociaż nie było z nią żadnego kontaktu.
Policjanci wezwali na miejsce załogę pogotowia ratunkowego. Ratownicy ocenili stan niemowlaka i kobiety jako niezagrażający życiu i zdrowiu. Na ciele dziecka nie ujawniono żadnych uszkodzeń, zasinień, zadrapań czy otarć.
Kontakt z kobietą był ograniczony. Mówiła Bełkotała po ukraińskim. Na jej kurtce były mokre plamy i ślady błota. Nie miała przy sobie żadnego dokumentu. W trakcie ustalania tożsamości do kobiety zadzwonił telefon. Nie potrafiła go odebrać. Zrobili to policjanci i okazało się, że była to matka dziecka, która poinformowała, że próbuje się dodzwonić do siostry swojego partnera, która około godziny 21.00 wyszła z dzieckiem na spacer i do chwili obecnej nie ma z nią kontaktu.
Mundurowi polecili jej przyjść i zaopiekować się dzieckiem, ale nie przypuszczali, że 31-letnia matka i jej o 3 lata straszy panter, również byli pijani. Matka miała około promila, a ojciec dziecka półtora promila. Rekordzistką była jednak 33-letnia ciocia dziecka. W okienku alkotestu wyświetliła się wartość wskazująca 3 promile alkoholu.
Rodzice, obywatele Ukrainy rozpytani na okoliczność spożywania alkoholu oświadczyli, że wszyscy razem pili alkohol podczas świątecznego spotkania towarzyskiego, zorganizowanego w wynajmowanym przez nich mieszkaniu. Zarzekali się, że wpili pół litra wódki w pięć osób. Po czym ciotka ich pięciomiesięcznego synka zapragnęła wyjść z nim na krótki spacer, a kiedy nie wracała przez jakiś czas matka malucha, postanowiła do niej zadzwonić, ale bezskuteczne. Telefon odebrał dopiero policjant.
Opiekunowie oświadczyli, że nie mają żadnej osoby bliskiej trzeźwej osoby, której mogliby przekazać niemowlaka. Został on przekazany pod opiekę pracownikom Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego.
Kobieta, która naraziła dziecko na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu trafiła do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu usłyszała zarzuty, za które teraz grozi jej kara do 5 lat więzienia.
W związku z nieodpowiedzialnym zachowaniem rodziców policjanci przesłali informację do sądu rodzinnego i nieletnich celem podjęcia stosownych czynności.