Do dramatu doszło w czwartek, 27 sierpnia. Bartosz Nowak, zawodnik Błękitnych Wronki, pracował przy załadunku tirów w Tuchorzy. Kiedy zakładał plandekę został zdmuchnięty przez silny podmuch wiatru. Mężczyzna upadając uderzył głową w bele drewna. Zmarł w szpitalu. Rodzina oddał jego organy na przeszczepy dla innych potrzebujących osób ratując im życie. Teraz pomocy potrzebuje rodzina piłkarza.
Dramat rozegrał się w czwartek, 27 sierpnia. Bartosz Nowak pracował przy załadunku tirów w Tuchorzy. Kiedy zakładał plandekę został zdmuchnięty przez silny podmuch wiatru. Upadając uderzył głową w bele drewna. W stanie krytyczny 28-latek śmigłowcem lotniczego pogotowia ratunkowego trafił do szpitala w Zielonej Górze. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, nie udało się uratować życia młodego mężczyzny. 28-latek zmarł na drugi dzień nie odzyskując już przytomności.
Tragiczna śmierć 28-latka uratowała jednak życie kilku innym osobom. W szpitalu w Zielnej Górze pojawiły się trzy karetki transplantologiczne. Dwie z ośrodków medycznych na Śląsku i jedna z Wielkopolski. Pobranie narządów potwierdziła nam Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka szpitala uniwersyteckiego w Zielonej Górze. Zgodę na pobranie organów wyraziła rodzina piłkarza. To niesamowity gest. Dzięki temu szanse na życie dostanie kilka osób.
Teraz pomocy potrzebuje rodzina 28-latka. Bartek w lipcu wziął ślub. Para razem z kilkumiesięcznym synkiem Olkiem miała wiele planów i marzeń na przyszłość. Wszystko zaprzepaścił tragiczny wypadek. Bartek odszedł zostawiając głęboką ranę, która długo się nie zabliźni. Bartek był jedynym żywicielem rodziny. Dochody jego żony nie pozwolą na spłatę dużego kredytu, który wspólnie zaciągnęli na realizację wspólnych marzeń. Bartek zawsze pomagał innym (nawet po śmierci). Teraz żona i synek Bartka potrzebują pomocy.