Policja otrzymała niepokojące zgłoszenie. W komendzie miejskiej pojawiła się młoda kobieta, która poinformowała, że rano w centrum przesiadkowym została ukłuta w rękę przez mężczyznę. Potem inna osoba zgłosiła taki sam atak.
Ukłuta przez mężczyznę w rękę kobieta udała się do szpitala, gdzie natychmiast wdrożono procedury medyczne związane z potencjalnie niebezpiecznym materiałem biologicznym. Policjanci zaraz po otrzymaniu zawiadomienia, rozpoczęli poszukiwania sprawcy.
Poszukiwania utrudniał fakt, że zgłoszenie wpłynęło po kilku godzinach, a podejrzany okazał się osobą bez stałego miejsca zamieszkania.
Funkcjonariusze dotarli do jego matki, jednak nie była ona w stanie potwierdzić, czy syn jest nosicielem chorób zakaźnych, nie wiedziała też, gdzie obecnie przebywa. Wszystkie patrole otrzymały zadania poszukiwania sprawcy.
Następnego dnia, 14 października, doszło do kolejnego ataku, w rejonie gliwickiego centrum przesiadkowego. Ofiarą zakapturzonego mężczyzny padła uczennica szkoły średniej, którą napastnik, podobnie jak w poprzednim przypadku, ukłuł w dłoń. I tu lekarze wdrożyli podobną procedurę jak w przypadku pierwszej kobiety.
Równocześnie z przyjmowaniem drugiego zgłoszenia policjanci zakończyli poszukiwania sprawcy. wytropili go i zatrzymali.
W toku postępowania okazało się, że narzędziem ataku najprawdopodobniej nie była igła ze strzykawką, a pinezka do tablic korkowych, którą znaleziono podczas przeszukania zatrzymanego. Mężczyzna tłumaczył, że miały to być jedynie „żarty”.
Policjanci przewieźli go do specjalistycznego szpitala, gdzie został przebadany pod kątem nosicielstwa chorób zakaźnych, z wynikiem negatywnym.
Mężczyźnie postawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej dwóch nastolatek oraz naruszenia narządów ciała poprzez zadanie ran kłutych. Zebrany materiał dowodowy, przesłuchania świadków oraz dokumentacja medyczna pozwoliły śledczym złożyć wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie. Sąd przychylił się do tego wniosku, a podejrzany trafił do aresztu.