W piątek, 25 listopada, jarociński sąd rejonowy skazał Janusza Zietkiewcza na grzywnę 50 zł za napis „j…ć PiS” na koszulce oraz samochodzie. W sądzie pojawił się w koszulce z napisem. – Będziemy apelować – mówi mecenas Robert Kornalewicz, pełnomocnik pana Janusza.
W piątek przed Sądem Rejonowym w Jarocinie odbyła się rozprawa Janusza Ziętkiewicza. Nie zgodził się z wyrokiem nakazowym zapłacenia grzywny 130 zł na napis na koszulce oraz samochodzie „J…ć PiS”.
Pan Janusz w sądzie pojawił się w koszulce z napisem. Tak jak robi to od siedmiu już lat. Tuż przed rozprawą zaczęły się problemy. Ochroniarka nie chciała wpuści do sądu dziennikarzy oraz publiczności. Nie pozwalała nawet robić zdjęć. Krzyczała i była nieuprzejma.
Interweniował mecenas Robert Kornalewicz z Zielonej Góry, pełnomocnik Janusza Ziętkiewicza i wtedy od ochroniarki usłyszał „to wstyd, że pan tu jest”. Mecenas tylko się uśmiechnął.
Zaczęło się od odsłonięcia pomnika
Wszystko zaczęło się w parku w Jarocinie, 27 czerwca br. Odbywało się tam odsłonięcie pomnika polityka PiS Jana Szyszko, byłego ministra środowiska. Na odsłonięciu pomnika pojawił się 65-letnie elektryk Janusz Ziętkiewicz. Miał na sobie koszulkę z napisem „j..ć PiS”. Taką, w której na różne imprezy chodzi od kilku lat. Nic nie mówił, Stał spokojnie otoczony również spokojnymi policjantami.
Kiedy Pan Janusz odchodził po odsłonięciu pomnika, podeszło do niego dwóch policjantów. Został wylegitymowany. Wkrótce Pan Janusz dostał wezwanie z komendy policji w Jarocinie. Podjechał nissanem, na którym od kilku lat ma taki sam napis, jak na koszulce. Tam zostały mu postawione zarzuty umieszczenia nieprzyzwoitego napisu w miejscu publicznym. Pan Janusz. Nie przyjął dwóch mandatów po 50 zł.
Nie zgodził się z grzywną
Pan Janusz został w końcu ukarany przez sąd grzywną nałożoną wyrokiem nakazowym w wysokości 50 zł za dwa wykroczenia oraz obciążono go kwotą 80 zł tytułem kosztów sądowych. Od tego się odwołał.
W piątek przed sądem w Jarocinie, J. Ziętkiewicz wyjaśniał, że napis „j…ć PiS” na koszulce i samochodzie nosi od siedmiu lat. Nigdy nikt go za to nie karał. Dodał, że to jego prawo do wolności słowa oraz możliwość manifestowania sprzeciwu wobec obecnego rządu.
Policjant reprezentujący komendę w Jarocinie powiedział, że chodzi tylko o brzydkie słow „j…ć” a nie o PiS.
Mecenas Kornalewicz mówi, że hasło na koszulce to prawo J. Ziętkiewicza do wyrażani swojej opinii. Dodał, że hasło to już od dawna nabrało wręcz znacznie humorystycznego i jest szeroko publikowane w mediach społecznościowych i nie tylko. Mecenas Kornalewicz powołał się na trzy wyroki sądu w Poznaniu, który podobne zachowanie uznał jako prawo do manifestacji i wyraz sprzeciwu.
Ma zapłacić 50 zł. Będzie apelacja
Sąd uzna, że J. Ziętkiewicz jest winny i ukarał go grzywną w wysokości 50 zł. Swoją decyzję argumentował tym, że to brutalizacja języka, dziś słowa, a potem czyny. Sąd również nie pochwala takiej formy protestu. Sąd zgodził się z faktem, że hasło „j…ć PiS” stało się pospolite, ale trzeba znać granicę jego wykorzystywania.
Mecenas Kornalewicz już zapowiada apelację od decyzji sądu. – Rozumiem argumentacje sądu, ale nie zgadza się z wyrokiem. Apelacja rozsądzi czy faktycznie potrzeba było karać pana Janusza za jego zachowanie – mówi mecenas Kornalewicz.