Do niedawna walczył z pożarami, teraz walczy o sprawność!

Nie raz ratował innych z życiowych tragedii. Teraz przyszło mi się zmierzyć ze znacznie poważniejszą – moją osobistą tragedią mówi Pan Andrzej. W tym momencie to ja potrzebuję pomocy! 

Pan Andrzej w 1996 roku odszedł na emeryturę jako dowódca JRG Nowy Tomyśl, na tą chwilę mieszka we Wrocławiu.

Link do zbiórki <KLIKNIJ TUTAJ>

Są w życiu chwile i sytuacje, które zmieniają rzeczywistość już na zawsze. Będąc strażakiem widziałem ich aż zbyt wiele… Biorąc udział w akcjach, widząc jak wszystko w ciągu kilku minut może obrócić się w pył, czasem powtarzałem sam sobie, że nie chciałbym, by coś takiego mnie spotkało. Prosiłem los, by mnie oszczędził. A jednak na moją przyszłość plan był całkiem inny, choć nie mniej bolesny.

Moją pasją i jednocześnie powołaniem niemalże od zawsze była pomoc innym. Bez chwili wahania zdecydowałem się na służbę w pożarnictwie. Wiedziałem, że to trudne i niebezpieczne wyzwanie. Nie bez powodu nazywa się go służbą, a nie zawodem. Każdy, kto decyduje się podążać tą ścieżką musi sobie zdawać sprawę, że ta droga wymaga wyrzeczeń. Wystarczy jednak udana akcja, by to wszystko odeszło w zapomnienie.

Za jedną z takich akcji zostałem odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Stawiałem czoło żywiołowi, tymczasem mój organizm również zaczął trawić nagły pożar.

Zupełnie niespodziewanie okazało się, że w mojej lewej nodze doszło do zatoru żył. Niestety, operacja nie została przeprowadzona na czas, a wtedy pozostała tylko jedna możliwość, a właściwie ostateczność w postaci amputacji. Nie mogłem uwierzyć, że moje życie przybrało taki obrót. Dla kogoś, kto niemalże ciągle jest w ruchu, coś takiego brzmi jak tragedia..

Utrata nogi odebrała mi wszystko, co kochałem, mam wrażenie, że dotychczasowe życie po prostu się skończyło. To dla mnie ogromny cios. Wiem jednak z doświadczenia, że życie toczy się dalej, a ja mam szczęście, bo żyję i choroba nie odebrała mi możliwości codziennego oglądania świata. Choć kolejne dni, miesiące i lata będą dla mnie ogromnym wyzwaniem, nie chcę się poddawać na starcie. Podobnie, jak ci których ratowałem, chcę dać sobie szansę na godną przyszłość. 

Rozwiązaniem moich problemów jest zakup protezy, która daje mi szansę, aby zawalczyć o sprawność. To dla mnie jedyna możliwość, by znów stanąć na nogi. Spełnienie największego marzenia. Niestety, samodzielnie nie jestem w stanie pokryć kosztów jej zakupu. Potrzebuję pomocy i wsparcia ludzi o dobrych sercach. To Wy jesteście moją nadzieją na niezależność i lepsze jutro!

Walczyłem o innych, ratowalem ich, gdy znajdowali się w ogniu życiowej tragedii. Teraz sam stanąłem przed wyzwaniem. Wiem, że jeśli podasz mi pomocną dłoń, mam szansę. Bardzo na ciebie liczę…

Andrzej

Poprzedni artykułZaparkował na chodniku jak buc i… dostał dwa mandaty (ZDJĘCIA)
Następny artykułPotworny wypadek. Samochód uderzył 13-latkę