Dramatyczna akcja rozegrała się niedaleko Śremu. Kilka dni temu, niedaleko miejscowości Miłosław (pow. wrzesiński) miała miejsce interwencja gnieźnieńskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Członkowie organizacji otrzymali informację, że doszło do zabicia psa. Mężczyzna przyznał się do bestialskiego odebrania życia zwierzakowi.
Gnieźnieński Oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami otrzymał informację, że niedaleko Miłosławia doszło do zabicia i zakopania psa. Działacze podjęli interwencję. Na początku uwierzyli parze mieszkającej z dziećmi w domu z ogródkiem, że nic takiego nie miało miejsca. Rodzina mieszkała z zaniedbanymi psami. Otrzymali zalecenia, a później miała odbyć się kontrola warunków bytowych zwierząt.
- Początkowo daliśmy się nabrać na piękne słowa, para mieszkająca w domu z ogródkiem i dziećmi zaprzeczyła tym informacjom. Mieli psy – 3 nieszczególnie zadbane, ale my nie jesteśmy od tego, by je odbierać, tylko żeby POMAGAĆ! Daliśmy szansę na poprawę, wydaliśmy zalecenia, które właściciele zobowiązali się wykonać. Miało być prosto – mieliśmy wrócić na kontrolę i sprawdzić czy warunki psów się polepszyły – zrelacjonowali działacze
Jak jednak wyjaśnili przedstawiciele organizacji, mimo że odjechali z terenu posesji, to nadal mieli wątpliwości. Postanowili wrócić i zaczęli kopać w ziemi. Doszło do szokującego odkrycia… Wykopali psa z przywiązanym do szyi sznurkiem. Podejrzany mężczyzna przyznał się do winy. Zabił psa siekierą…
Nagle widać w ziemi: rude ucho, rudą łapę… Sznurek przywiązany do szyi!! Mężczyzna przyznał się do zabicia psa, choć jego wersję się zmieniały… Wezwaliśmy policję, przyjechali kryminalni. Nie odpuścimy! Sprawa jest w toku! Jesteśmy w szoku, jak można jednocześnie mieć kilkoro dzieci i o, tak po prostu ZARĄBAĆ PSA SIEKIERĄ???? – relacjonuje gnieźnieński oddział TOZ dodając, że z początku był problem, co zrobić z pozostałymi psami. Pewne było, że nie mogą one zostać u kogoś, kto w bestialski sposób potraktował zwierzę. Inspektorzy TOZ nie mieli dokąd zabrać tych psów, a burmistrz miał odmówić, zasłaniając się procedurami. Jednak okazało się, że jeszcze tego samego dnia psy trafiły do przechowalni, najprawdopodobniej właśnie z polecenia burmistrza Miłosławia.
Zdjęcia są bardzo drastyczne, dlatego ich nie publikujemy. Zobaczyć je można w social mediach gnieźnieńskiego oddziału TOZ.
Źródło Gnieźnieński Oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.