Zwykli bohaterowie. Zrobili to co było trzeba. Dramatyczna relacja o wypadku na terenie firmy Phoenix

Czwartek, 24 listopada, około godziny 13.00. Przyszli jak zwykle do pracy w Phoenix Contact Wielkopolska. Najpierw przygotowali swoje zadania, a potem zajęli się pracą.

Dzień mijał jak zwykle, ale przecież nic nie było tak jak zwykle. W biurze zarządu ich koleżanka straciła przytomność. Nie było z nią kontaktu, a dookoła zebrała się już całkiem spora grupa ludzi. Zdenerwowani pracownicy przystąpili do udzielania pierwszej pomocy. Jednocześnie wybrali numer wewnętrzny 333 i numer Pogotowia Ratunkowego.

Telefon jako pierwszy odebrał Darek – strażak z naszej jednostki, przeszkolony ratownik KPP. W swoim zakładzie pracy pełni funkcję ratownika przedmedycznego. O całym zdarzeniu zostali poinformowani również dwaj inni ratownicy z Phoenixa, Jarek strażak z Osp Zbąszyń oraz Mateusz który jest strażakiem w OSP KSRG Bolewice.

Dość szybko udało im się opanować sytuację: odsunęli pracowników, zabezpieczyli miejsce zdarzenia, przynieśli torbę R-1, pobiegli po AED i rozpoczęli resuscytację krążeniowo-oddechową. Dzielili się zadaniami, bo wiedzieli, że najważniejsza jest współpraca i zaufanie. A oni sobie ufali i wierzyli, że się uda, że uratują życie młodej kobiecie, ich koleżance, którą znali i lubili, i która miała jeszcze całe życie przed sobą, bo przecież każde życie jest ważne, i każde należy ratować, wykorzystując na sto procent swoją wiedzę i umiejętności z zakresu pierwszej pomocy.

Czy się bali? Każdy, kto spotyka się ze śmiercią, na pewno się boi. Pomiędzy życiem, a śmiercią istnieje tylko cienka granica, którą bardzo łatwo przekroczyć. A w tej konkretnej sytuacji ta granica nie istniała, bo serce przestało bić… Oni jednak wierzyli, że uda się wygrać tę walkę.

O czym myśleli? Nie zastanawiali się. Mechanicznie wykonywali czynności, których ich nauczono. Mówią, że w takiej chwili nie ma już czasu na myślenie i analizę, na kalkulacje. Ratownik, który walczy o życie człowieka odtwarza cały algorytm postępowania, który wielokrotnie ćwiczył, powtarzał i wierzy, że się uda, że ich koleżanka za jakiś czas wróci do życia, jakie prowadziła przed tym tragicznym zdarzeniem.

Jak się czuli? W tak krytycznej sytuacji nie znaleźli się po raz pierwszy. Byli świadomi, że wiele od nich zależy i że dzięki temu, że mają wiedzę i umiejętności z zakresu pomocy przedmedycznej i ćwiczyli to wielokrotnie, mają szansę poradzić sobie z paniką i adrenaliną. Stres pobudził ich do działania.

Czy uważają się za bohaterów? Absolutnie nie. Nie zgodzili się na podanie swoich nazwisk, nie chcą rozgłosu. Jak mówią – zrobili to co trzeba.

Dlaczego o tym napisałam? Bo na to zasługują, bo uratowali życie, bo chciałabym pokazać moim uczniom, że warto korzystać z wiedzy i umiejętności z zakresu pierwszej pomocy, którą zdobywa się w szkole czy jednostkach OSP, bo „ważne jest być, a nie mieć”.

Koordynator Pogotowia Ratunkowego z Nowego Tomyśla powiedział potem, że bez ich pomocy i fachowości ich koleżanka nie miałby szans na przeżycie. A Ona czuje się coraz lepiej i już chce wracać do pracy.

Źródło. OSP Opalenica

Poprzedni artykułPotrącenie pieszego w Kęblowie. Służby na miejscu
Następny artykuł15-latek potrącony przez samochód w Kębłowie. Chłopak trafił do szpitala