W kwietniu 2021 r., podczas cięcia drzewa piłą elektryczną pan Ireneusz uległ wypadkowi. Łańcuch zerwał się raniąc go w szyję. Ranny trafił na szpitalnym oddziale ratunkowym. Tam rana została zaszyta. Pomimo upływającego czasu nie goiła się prawidłowo, a mężczyzna cierpiał.
Pan Ireneusz pojawił się w szpitalu twierdząc, że rana się nie goi, cały czas boli, a dodatkowo w miejscu urazu pojawiło się zgrubienie. Został jednak odesłany do domu, bez przeprowadzenia jakiejkolwiek diagnostyki.
Po trzech dniach zgłosił się na wizytę do poradni chirurgicznej, gdzie wyciągnięto mu z rany blisko 4-centymetrowy fragment łańcucha.
Pan Ireneusz zgłosił sprawę do Rzecznika Praw Pacjenta, który na podstawie zgromadzonego materiału uznał, że świadczenia nie były zrealizowane z dołożeniem należytej staranności. Personel medyczny nie wdrożył diagnostyki, która bezspornie potwierdziłaby, że rana pacjenta jest dokładnie oczyszczona.
Jak wynika z dokumentacji medycznej czas udzielania świadczeń wyniósł zaledwie 18 minut To były wywiad, badanie, płukanie i czyszczenie rany oraz wypełnienie dokumentacji.
Na podstawie analizy sprawy rzecznik stwierdził naruszenie praw pacjenta, do świadczeń zdrowotnych oraz dokumentacji medycznej i zalecił wdrożenie działań mających na celu zapobieganie występowaniu podobnej sytuacji w przyszłości.
Jednocześnie, w uzgodnieniu z pacjentem, wystosował do podmiotu leczniczego wezwanie do zapłaty 10 tys. zł odszkodowania za doznaną krzywdę. Szpital dobrowolnie wypłacił odszkodowanie.
Rzecznik praw pacjenta nie podał nazwy szpitala oraz miejscowości, w której doszło do zdarzenia.