Reklama samochody.pl

Zniszczył matki samochód, bo nie zrobiła mu… jajecznicy (ZDJĘCIA)

Blisko dwa promile alkoholu w organizmie miał 55-letni mieszkaniec gminy Markuszów, który został zatrzymany gdy wraz z kolegą jechał rozbitym kabrioletem marki Renault. Okazało się, że samochód należy do jego kolegi, który chciał zezłomować pojazd, po tym jak zniszczył go motyką złoszcząc się na matkę, która nie zrobiła mu jajecznicy.

Do tej nietypowej interwencji doszło wczoraj po południu w Markuszowie. Dyżurny został powiadomiony, że dwóch nietrzeźwych mężczyzn jeździ kabrioletem po Markuszowie.

Policjanci z Komisariatu w Kurowie, którzy zostali skierowani na interwencję, zatrzymali w Markuszowie kabriolet marki Renault, którym jechało dwóch mężczyzn. Obaj byli nietrzeźwi. Kierujący pojazdem 55-latek miał prawie dwa promile alkoholu w organizmie. 36-letni pasażer i jednocześnie właściciel samochodu miał blisko trzy promile. Z kolei pojazd nie miał ubezpieczenia. Funkcjonariusze zatrzymali 55-latkowi prawo jazdy oraz skierowali informację do Funduszu Gwarancyjnego w sprawie braku ubezpieczenia.

Wyjaśniając okoliczności zdarzenia, mundurowi dowiedzieli się, że 36-latek kupił Renault kilka dni wcześniej dla swojej matki. W dniu wczorajszym pomiędzy właścicielem pojazdu a jego matką doszło do nieporozumienia o to, że w ramach wdzięczności nie zrobiła mu jajecznicy.

Mężczyzna zdenerwował się, wziął motykę i uszkodził pojazd wybijając lampy, niszcząc karoserię, urywając lusterka i tłukąc przednią szybę. Następnie postanowił zezłomować pojazd. Ze względu na to, że był nietrzeźwy i nie posiada prawa jazdy, poprosił kolegę o pomoc w przeprowadzeniu samochodu do miejsca złomowania. Jak się okazało, kolega również był nietrzeźwy, co spowodowało, że stracił prawo jazdy i będzie odpowiadał przed Sądem. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 2 oraz wysoka grzywna.

Poprzedni artykuł17-latek audi uciekał policji jak szalony. Staranował radiowóz. Rannych jest dwóch policjantów (ZDJĘCIA)
Następny artykułSkopał z kolegami znajomego na chodniku, bo miał mu oddać pieniądze