Do poważnego wypadku doszło we wtorek, 29 września, na przejeździe kolejowym koło Motylewa pod Gorzowem. Samochód został dosłownie zmiażdżony i zapalił się. Ciężko ranne dzieci i ich matka zostały zabrane do szpitala.
Widziałem co zostało z samochodu. Mam wrażenie, że otarliśmy się o cud – informuje Robert Surowiec ze szpitala w Gorzowie. To tam trafiła matka z dwójką dzieci w wieku 5 i 7 lat. Ranna 27-latka zaraz po wypadku ruszyła na ratunek swoim dzieciom. Wyciągała je z płonącego auta.
Jedno z dzieci najciężej ranne do szpitala zabrał śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego. Matkę i drugie dziecko zabrały karetki.
Lekarze robili co tylko mogli, żeby pomóc poszkodowanym. – Jedno z dzieci jest w stanie poważnym i stabilnym, życiu drugiego dziecka i jego mamy wydaje się, że nic niż zagraża – informuje R. Surowiec i dziękuję całej szpitalnej ekipie oraz służbom ratunkowym.