Marcin Miller to znany lider zespołu Boys. Piosenkarz disco polo wrzucił w mediach społecznościowych zwoje zdjęcie ze szpitala w Zielonej Górze. Przeszedł niewielki zabieg na oddziale chirurgii ogólnej i onkologicznej. Potem napisał, że był u znajomego w odwiedzinach.
Wpis Miller wywoła burzę w mediach społecznościowych. Najpierw lider zespołu Boys opublikował w mediach społecznościowych swoje zdjęcie z oddziału szpitala w Zielonej Górze. Widać na nim piosenkarza w szpitalnym łóżku z wbitym w rękę wenflonem.
Zielonogórski szpital poinformował na FB, że „Pan Marcin Miller został przyjęty na chirurgię ogólną (nie onkologiczną) z powodów medycznych i po przejściu diagnostyki oraz zabiegu, wypisany. Pozostaje więc życzyć mu dalszego zdrowia”.
Następni z muzykiem skontaktowała się plejada. – Bardzo lubię, jak ludzi współczują. Wiem o tym, że wystarczy jedno zdjęcie i ludzie sami dopiszą całą historię, a ja lubię prowokować. Jedno zdjęcie wystarczy, żeby zrobić ruch. Dyrektor tej kliniki jest moim bardzo dobrym znajomym. Byłem z żoną u rodziny i odwiedziłem znajomego. Jestem zdrów jak ryba! – powiedział Plejadzie Miller.
To nie spowodowało się fanom, którzy zalali media społecznościowe wpisami wyrażającymi oburzenie spowodowane zachowaniem muzyka. Poszło o to, że nie powinien robić z choroby żartu tylko dla ruchu w mediach społecznościowych. Ludzie są przekonani, że Miler nie był chory, a w łóżku leżał dla żartu.
Zapytaliśmy o sprawę zielonogórski szpital. – Pan Marcin Miller przeszedł w naszym szpitalu drobny zabieg chirurgiczny na oddziale chirurgii ogólnej i onkologicznej – mówi Sylwia Malcher Nowak, rzeczniczka zielonogórskiego szpitala uniwersyteckiego.