Przed zakładem przetwórstwa odpadów burmistrz Śmigla zwołała pilną konferencję prasową w sprawie pożaru, którego gaszenie cały czas trwa.
Konferencja w sprawie pożaru, do którego doszło w niedzielę i który cały czas trwa, odbyła się przed bramą wjazdową do firmy, a udział w niej wzięli przedstawiciele władz gminy Śmigiel, zastępca wójta gminy Kościan, przedstawiciele straży pożartej i liczna grupa mieszkańców.
Burmistrz Małgorzata Adamczak głosem pełnym emocji zaapelowała o zmiany w prawie. – Ja żądam wręcz działań legislacyjnych. Proszę pana premiera, żeby zajął się tym. Tu żyją mieszkańcy, my wszyscy tu żyjemy i to wdychamy. Wczoraj tu byłam i to straszne, co przeżywają ci mieszkańcy. Rozumiem, że mają do mnie żal. Wybrali mnie, jako samorządowca, który będzie im pomagał. Staram się pomóc na tyle, na ile mam możliwości. Nie daje mi takiej możliwości żadna ustawa. Wzywam rząd i wszystkich posłów, żeby się wzięli do roboty. Wzywam panie premierze, wszystkich parlamentarzystów, niezależnie od tego, jakie mają barwy, spróbujmy wspólnie rozwiązać ten problem. Mnie nie interesuje jaki jest rząd, mieszkańców też nie interesuje, mamy wspólnie znaleźć rozwiązanie. To dla nas najważniejszy priorytet – mówiła burmistrz Małgorzata Adamczak.
Wyjaśniła też, że gmina w tej sprawie nie może praktycznie nic zrobić. – Sprawę zgłosiliśmy gdzie się da. Śmieszne jest to, że w polskim prawie burmistrz nie ma władzy nad tym, że powstaje taka firma. Ja nie mogę ukarać przedsiębiorcy, ja mogę tylko rozmawiać. Przedsiębiorca mi powie, że wszystko robi tak jak trzeba. I co ja mam dalej robić. Nie mam żadnych instrumentów, żeby chronić mieszkańców, moich mieszkańców, mnie, mojego życia – zaznaczała. Wyjaśniła, że decyzję w sprawie składowania i przetwarzania odpadów wydał w 2014 roku powiat, ale niedawno kompetencje w tej sprawie przeniesiono na marszałka województwa.
Mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie?
Z kolei komendant KP PSP w Kościanie, Szymon Klemenski, podziękował mieszkańcom za pomoc strażakom i przedstawił prowadzone aktualnie działania. – Nasz wydział prewencyjny działa w tym kierunku, żeby ograniczyć ilość gromadzonych śmieci, ale potrzeba na to czasu. Mieliśmy podobną sytuację w Piotrowie Pierwszym i teraz pożary tam nie występują. Potrzeba też współpracy właściciela. Pan Rusiecki współpracuje z nami, on tego nie unika, my też nie jesteśmy władni, żeby mu tego zakazać. Przyczynę pożaru ustala policja – wyjaśnił. Zaznaczył też, że w niedzielę na miejscu dwukrotnie grupa chemiczna badała stan powietrza i mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie, za co został wyśmiany przez obecnych mieszkańców. Wielu z nich skarży się bowiem na bóle gardła, czy chrypę.
Problemy i bezradność mieszkańców
Problemów jest więcej. Woda, którą strażacy gaszą płonące śmieci spływa do cieków wodnych i jest wchłaniana przez grunt. Mieszkańcy boją się, by zanieczyszczenia nie przedostały się do wody pitnej. Zalane są też przez nią pobliskie ogródki działkowe. Zarówno ta woda, jak i opadające z dymu zanieczyszczenia niszczą więc wszystkie uprawy. W domach nie można otworzyć okien z powodu smrodu.
– Co mamy powiedzieć. Przykre. Strasznie przykre, że dopiero teraz się ktoś tym zainteresował. Poprzednie pożary nie było żadnej reakcji. Z drugiej strony Przysieki jest teren byłej kopalni, który również należy do pana Rusieckiego. Już jest pomysł, że te śmieci, które stąd wyjadą będą tam składowane. Tam będzie zasypywał to, co mu się tu nie spali. Będziemy mieli śmietnisko z jednej i drugiej strony wioski. Pieniążki to nie wszystko. Jest etyka biznesu, ale on on tym nie słyszał chyba. Trzeba mu chyba zawieźć te śmieci na stadion i niech mu się chociaż raz zapali i zobaczymy co zrobi. Mamy tylu gospodarzy, którzy produkują tyle żywności, ale co to będzie za żywność, co te nasze dzieci będą jadły? Jest to przykre – mówią mieszkańcy Przysieki Polskiej.
Właściciel firmy na konferencji się nie pojawił. Jedynie na stronie internetowej firmy znalazło się oświadczenie w sprawie pożarów. Czytamy w nim, że doszło najprawdopodobniej do samozapołonu, a firma partycypuje w kosztach akcji. Nie odnosi się do poprzednich pożarów.
Źródło – EKościan.eu – Piotr Pewiński