Jak piszą nam mieszkańcy miejscowości, w której ojciec z matką głodzili dziecko, „on bił żonę, boi się go i weźmie wszystko na siebie”. Ludzie wskazują na przemoc domową. Czy tak było? To będą z pewnością ustalać śledczy.
O przemocy w rodzinie piszą nam mieszkańcy miejscowości, w której mieszkają rodzice głodzonej trzylatki walczącej o życie w zielonogórskim szpitalu. – Często chodził z podbitym okiem – pisze mieszkanka. Ludzie nie widzieli dziewczynki. – Jak szedł z córką na spacer to zakrywał ją, żeby nikt widział – pisze kolejna osoba. Były policjant jest nielubiany w miejscowości. – Obok ich domu jest plac zabaw, ale dzieci tam nie chodzą, bo mu zawsze przeszkadzały. Boją się go – pisze nasza czytelniczka. Dodaje, że „pewnie ona weźmie winę na siebie, bo jego się boi”. Były zielonogórski policjant nie był lubiany również w pracy, a rodzina żyła w odosobnieniu, bez znajomych.
W środę, 18 grudnia, do świebodzińskiej prokuratury rejonowej została doprowadzona matka głodzonej dziewczynki. Potem zostanie przesłuchany również ojciec. Prokurator będzie ustał z jakich powodów doszło do głodzenia dziecka. – Jak wynika ze zgłoszenia ze szpitala, rodzicie stosowali bardzo restrykcyjną dietę żywiąc dziecko tylko mlekiem i winogronami – mówi prokurator Ewa Antonowicz, rzeczniczka zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Dużo wskazuje na to, że to była świadoma dieta.
Dramat dziecka ujrzał światło dzienne w niedzielę, 15 grudnia. To wtedy rodzice przywieźli 3-latkę do zielonogórskiego szpital. – Przywieźli córkę do szpital kiedy przestała całkowicie jeść i był z nią utrudniony kontakt – mówi prokurator Antonowicz. Szpital widząc skrajnie wygłodzone dziecko natychmiast podjął walkę o jej życie. O zagłodzonym dziecku została powiadomiona prokuratura.
Zostało wszczęte postępowanie pod kątem narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia dziecka. W poniedziałek na 48 godzin zostali zatrzymani rodzicie trzylatki. Wstępnie wiadomo, że dziewczynka nie była szczepiona. Nie przeprowadzono co najmniej kilku obowiązkowych szczepień. Dziecko nie było również pod opieką żadnego lekarza.